piątek, 23 grudnia 2011

255. Czas leci...

Hej :*** Nawet nie wiecie jak się stęskniłam <3
W całym tygodniu trochę się działo, między innymi to, że od poniedziałku gardło mnie boli, we wtorek to już śliny nie mogłam przełknąć i rzecz jasna nie byłam w szkole we wtorek i środę. Mama jednak kupiła tabletki i na prawdę pomogły.
W poniedziałek na egzaminie karate troszkę to gardło dało o sobie znać. Cały egzamin zdawałam razem z Sylwią i trwał 15 minut. Natalia nam go nagrywała i jutro mamy obejrzeć go z rodzinką xD Bez zbędnych szczegółów powiem, że obie zdałyśmy na brązowy pas :D Uwierzcie mi, nadal w to nie wierzę. Nie było łatwo, było mega trudno, po kilku minutach już nie miałam siły. Na końcu jak zawsze było pasowanie pasem w tyłek. Trener zdecydowanie za mocno uderza, ale to były tylko trzy razy, więc udało się!

W środę już trochę lepiej się poczułam i byłam w stanie iść na Wigilię klubową, która trwała od 18 do tak koło 21. Spotkałyśmy Anię, pogadałyśmy sobie. Złożyłyśmy życzenia naszym trenerom i tyle.
 Taki był Mikołaj
 Świetna ta ściana jest! xD

W czwartek Wigilia klasowa. Taka stypa była, że szok. Dosyć, że naszej wychowawczyni nie było, nie mieliśmy opłatka, muzyki… Mieliśmy film oglądać, na laptopie, który pani miała przynieść. I jeszcze bez prezentów to też tak inaczej, ale dobrze, bo składaliśmy się na paczkę dla biedniejszych rodzin :) Co ma swoje dobre strony, bo panią nie chciało się z nami siedzieć i pozwoliły nam iść wcześniej :D Były też jasełka, z dobre 40 minut trwały. Na 8:30 mieliśmy być, a koniec był o 10:30.
 Z Capronem ♥ Kocham to zdjęcie <3
Niżej z Agu ♥
fot. Magda ♥

Potem o 16:30 jechałyśmy na Wigilię do Osielska, tam gdzie trenujemy. Zdecydowanie weselej było i dłużej xD  Był i Patryk i Natalia, od której dostałyśmy po dużej czekoladzie Milka :) Trener przebrał się za Mikołaja xD Na końcu zostało kilka prezentów i ‘starsi’ czyli my, też mielimy mu usiąść na kolano i powiedzieć wierszyk czy piosenkę. Ja wybrałam opcję wierszyk. Jak już zdecydowana większość poszła, to siedliśmy przy stołach. My z Oskarem na trenera czekaliśmy, więc do końca byliśmy. Pani jedna wciskała nam ciasta xD My jednak woleliśmy mandarynki xD Świetnie było :D I to jakoś koło 20 w domu byliśmy.
 Patryk, Oskar, Natalia i Sylwia

A dzisiaj wstałam koło 12. O 14:30 na lodo z Magdą. Nie mogłam jeździć, więc patrzyłam. Pogadałyśmy. Kupiłam sobie nowe Bravo, wróciłam do domu i zjadłam obiad, oglądałam TV. Mama od 17 do chyba 20 była u fryzjera. Ja siedziałam na kompie. I jak przyszła to pakowali z tatą prezenty i nie mogłyśmy wychodzić z pokoi xD Po 21 mama zaczęła dokańczać gotowanie, ja wzięłam się za szorowanie dywanu (po raz pierwszy), Sylwia uczyła się grać na gitarze kolędy, później dołączyła do mnie i mi pomagała. Zjadłyśmy kolację i dodaję notkę. Zaraz idę myć toaletę.

Nie wierzę, że już jutro Wigilia. W ogóle tego nie czuję. Może to dlatego, że śniegu nie ma? Chociaż nadal nie tracę nadziei, że jeszcze się pojawi <3
W nocy poczytam Wasze blogi, jestem ciekawa co u Was słychać <3
Dobranoc :*

3 komentarze:

Dziękuję bardzo za odwiedziny i wszystkie komentarze :)
Drogi Anonimie, jeśli możesz wpisuj swoje imię ;)