wtorek, 16 sierpnia 2011

174. Wypadzik...

W piątek pogoda polepszyła się i to bardzo, więc zebraliśmy się do 12 
i pojechaliśmy do Krynicy Morskiej.
Oczywiście Misio pojechał z nami : )
Na początek wujek kupił nam lody, po dwie kulki, potem zabrał nas na obiad.


Do picia mama miała herbatę, a my wzięliśmy po coli.

Mama zamówiła dorsza z warzywami,

tata wziął flądrę,

wujek - sandacza,


Sylwia, jakże oryginalnie, pizzę (23cm),

a ja pierogi z mięsem.

I tak spróbowałyśmy każdej ryby, bo dostali bardzo dużo
i jeszcze do domu wzięliśmy.

Później wujek kupił sobie okulary, ja zobaczyła super bluzkę dla Sylwii,
którą wujek jej kupił : )

Przeszliśmy się dalej, porobiłam zdjęcia kaczką (?) xD

W drodze powrotnej wujek znowu miał ochotę, żeby loda zjeść, więc wszystkim kupił po jednej gałce, czekoladowe i tak są najlepsze! :D

2 komentarze:

  1. jaka fajna notka :D
    pisz taką czcionką :D jest lepsiejsza :D
    ale tamta tez niezłaXD
    mniam lody !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie biorę tabletek, mnie aż tak strasznie nie boli, tak-goście są strasznie męczący, a wczoraj były u nas dwie rodziny i późno pojechali. Świetny post i te zdjęcia kaczek ;) Ja też bym chyba pizzę wybrała, pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny i wszystkie komentarze :)
Drogi Anonimie, jeśli możesz wpisuj swoje imię ;)