Jakoś wstałam o tej 9:30...
Sylwie 10 minut później budziłam xD
Pod Carefurem byłyśmy 10:30, Sylwii przypomniało się, że okularów nie wzięła, więc musiała się do domu wrócić po nie, ja w tym czasie z Anią kupiłam przybory szkolne - najtańsze, dla dzieci z Nowej Gwinei, bo jechałyśmy na takie wykłady podróżników i tam był koszyk, gdzie można było właśnie te rzeczy wrzucić : )
Miałyśmy w planach dojechać na 12, ale się nie wyrobiłyśmy i byłyśmy tak 12:30, więc nie jest źle xD
Za rok będziemy wiedzieć jak trafić, gdzie iść ; D
Siedziałyśmy do 14.
Najpierw byłyśmy na końcówce jak pan opowiadał o Kilimandżaro, jak wszedł itp. itd.
Nudno trochę, bo tak opowiadał i opowiadał...
Następni byli bracia i oni bardzo fajnie opowiadali swoją podróż w Spitsbergenie xD
Po prostu oni tak normalnie mówili, żywiołowo, dużo śmiechu było, jak ten jeden coś powiedział :D
I to było świetne, tylko nigdy bym się tam nie wybrała, bo jak ktoś nie wie to dodaję mapkę, gdzie to jest.
![]() |
Kliknijcie na mapkę ; ) |
Tam baaardzo zimno jest, jak opowiadali to masakra, ale przygoda jest.
Stwierdziłyśmy, że w życiu byśmy się tam nie wybrały... xD
Potem kupiłyśmy picie, ja z Sylwią batonika na pół zjadłam, Ania miała jeszcze ciastka - bardzo dobre z czekoladą, ale słońca za bardzo dziś nie było, porobiłyśmy sobie foty i pomału szłyśmy na tramwaj : )
fot. Sylwia xD |
fot. Ania : ) |
Wracałyśmy i zaczęło nam trochę odbijać.
Wyszło na to, że wszystkie jesteśmy ciemne masy xD
W domu byłyśmy ok. 15:40, akurat na obiad : )
fajne zdjęcia ;D
OdpowiedzUsuńNiezły dzień miałaś, ale chociaż jest co poczytać. Uwielbiam Twojego bloga, pozdrawiam i bardzo dziękuję za regularne komentowanie. Jeszcze jedna prośba: mogłabyś wkleić buttona na swojego bloga? Byłabym bardzo wdzięczna. ;*
OdpowiedzUsuńno to dzioonek sie udal ah?;D
OdpowiedzUsuń