Jak już pisałam w sobotę pobudkę miałam o 8:10,
szybko trzeba było się zebrać, po 8:30 przyjechał po nas wujek,
pojechaliśmy po Anię i do Solca na zawody.
Miałyśmy być do pomocy, ale gówno pomogłyśmy... : P
Mogłyśmy sobie w domu być, albo na rowerach...
Ale po zastanowieniu nie było źle...
Było nawet fajnie : )
Na początku siedziałyśmy i gadałyśmy sobie,
potem poszłyśmy na spacer po okolicy.
Ładnie słoneczko świeciło, gorąco było : )
Jak już wróciłyśmy to wzięłyśmy aparat i poszłyśmy zobaczyć czy jakiś sklep jest...
I poszłyśmy tą samą drogą co poprzednio, ale tym razem z aparatem :D
Oto kilka z fot:
Jak już wróciłyśmy, jakoś po 11 było...
Ania poszła robić zdjęcia tym co startowali, a Sylwia i ja poszłyśmy do automatu po batoniki : )
Nie pamiętam dokładnie co robiłyśmy xD
Raz wychodziłyśmy przed halę posiedzieć...
Trochę po hali pochodziłyśmy,
ale najczęściej siedziałyśmy tam gdzie na zdjęciu powyżej i gadałyśmy...
Mama powiedziała nam, że tu w hali jest restauracja... xD
Więc poszłyśmy zobaczyć...
Chciałam z Sylwią zapiekanki, ale się skończyły i musiałyśmy czekać 30 minut...
Posiedziałyśmy tam są, bardzo klimatycznie i przede wszystkim cicho było.
Oczywiście mam zdjęcia:
Ania poszła porobić foty...
My później też wróciłyśmy na halę.
Anię zaczepił trener, że mamy być w gotowości, bo mogą nas poprosić o siedzenie przy stolikach i zapisywaniu wyników.
No to my zwiałyśmy zjeść te zapiekanki xD
Już były, więc pomału sobie zjadłyśmy.
Później do toalety poszłyśmy i wróciłyśmy na salę.
W końcu nie byłyśmy potrzebne, w sumie to się cieszę, bo nie chciało mi się tam siedzieć.
Później przyszedł do nas Patryk (jest w tym samym wieku co Ania, czyli rok młodszy ode mnie, a rok straszy od Sylwii).
Nasza mama kiedyś chciała go adoptować xD
Na prawdę świetny jest.
Pogadaliśmy sobie, tak od śmiechu mnie poliki bolały, że szok! xD
Okazało się, że oboje z Anią idą do tej samej szkoły i klasy, w sensie złożyli tam podania : )
Trzymam kciuki, żeby się tam dostali i jestem pewna, że tak będzie ;*
Jedziemy na obóz, nie mogę się go doczekać!
Na pewno będzie wesoło! : )
Nie wiem jeszcze czy będę tam trenować... Zobaczymy...
Oczywiście fotka z Patrykiem musiała być! : D
Musiałam ją mieć!
No po prostu musiałam! <3
I bardzo mi się podoba, choć zdjęcie robiła nasza mama i szok, że ładnie jej wyszła ; )
Patryk trochę zdołowany był,
bo tyle walczył i nic nie zdobył.
A powiem Wam i nie tylko ja, że jest świetny, tylko pecha ma bo trafia na lepszych...
Cóż, wiem jak to jest, bo często tak miałam...
Nasza mama wręczała medale, najpierw z panią Dorotą,
a później jak pani poszła to ja jej pomagałam : )
Gdy do końca zostały dwie konkurencje, zostało jeszcze chyba z 12 pucharów.
Oto jakie one były, fotę zrobiła Ania, na moją prośbę ;*
I tak wpadłam na pomysł, żeby jedną z nich dać Patrykowi : )
Powiedziałam o tym Sylwii, potem mamie...
No i mama nam wsadziła do opakowania i jeszcze dała medal, który został, niestety tylko brązowy, ale zawsze i poszłyśmy mu wręczyć.
Nigdy nie zapomnę Jego radości : D
Później już był taki szczęśliwy : )
Serio, dla mnie, jak i dla Sylwii, jest jak brat...
Później jeszcze wydrukowałyśmy mu dyplom i dałyśmy : )
Na koniec jeszcze dwie ostatnie fotki:
szybko trzeba było się zebrać, po 8:30 przyjechał po nas wujek,
pojechaliśmy po Anię i do Solca na zawody.
Miałyśmy być do pomocy, ale gówno pomogłyśmy... : P
Mogłyśmy sobie w domu być, albo na rowerach...
Ale po zastanowieniu nie było źle...
Było nawet fajnie : )
Na początku siedziałyśmy i gadałyśmy sobie,
potem poszłyśmy na spacer po okolicy.
Ładnie słoneczko świeciło, gorąco było : )
Jak już wróciłyśmy to wzięłyśmy aparat i poszłyśmy zobaczyć czy jakiś sklep jest...
I poszłyśmy tą samą drogą co poprzednio, ale tym razem z aparatem :D
Oto kilka z fot:
Ani kapelutek ; D |
Udało nam się stanąć xD |
fot. Ania <3 |
Jak już wróciłyśmy, jakoś po 11 było...
Ania poszła robić zdjęcia tym co startowali, a Sylwia i ja poszłyśmy do automatu po batoniki : )
Nie pamiętam dokładnie co robiłyśmy xD
Raz wychodziłyśmy przed halę posiedzieć...
Trochę po hali pochodziłyśmy,
ale najczęściej siedziałyśmy tam gdzie na zdjęciu powyżej i gadałyśmy...
Mama powiedziała nam, że tu w hali jest restauracja... xD
Więc poszłyśmy zobaczyć...
Chciałam z Sylwią zapiekanki, ale się skończyły i musiałyśmy czekać 30 minut...
Posiedziałyśmy tam są, bardzo klimatycznie i przede wszystkim cicho było.
Oczywiście mam zdjęcia:
Ania poszła porobić foty...
My później też wróciłyśmy na halę.
Anię zaczepił trener, że mamy być w gotowości, bo mogą nas poprosić o siedzenie przy stolikach i zapisywaniu wyników.
No to my zwiałyśmy zjeść te zapiekanki xD
Już były, więc pomału sobie zjadłyśmy.
Później do toalety poszłyśmy i wróciłyśmy na salę.
W końcu nie byłyśmy potrzebne, w sumie to się cieszę, bo nie chciało mi się tam siedzieć.
Później przyszedł do nas Patryk (jest w tym samym wieku co Ania, czyli rok młodszy ode mnie, a rok straszy od Sylwii).
Nasza mama kiedyś chciała go adoptować xD
Na prawdę świetny jest.
Pogadaliśmy sobie, tak od śmiechu mnie poliki bolały, że szok! xD
Okazało się, że oboje z Anią idą do tej samej szkoły i klasy, w sensie złożyli tam podania : )
Trzymam kciuki, żeby się tam dostali i jestem pewna, że tak będzie ;*
Jedziemy na obóz, nie mogę się go doczekać!
Na pewno będzie wesoło! : )
Nie wiem jeszcze czy będę tam trenować... Zobaczymy...
Oczywiście fotka z Patrykiem musiała być! : D
Musiałam ją mieć!
No po prostu musiałam! <3
I bardzo mi się podoba, choć zdjęcie robiła nasza mama i szok, że ładnie jej wyszła ; )
Patryk trochę zdołowany był,
bo tyle walczył i nic nie zdobył.
A powiem Wam i nie tylko ja, że jest świetny, tylko pecha ma bo trafia na lepszych...
Cóż, wiem jak to jest, bo często tak miałam...
Nasza mama wręczała medale, najpierw z panią Dorotą,
a później jak pani poszła to ja jej pomagałam : )
Gdy do końca zostały dwie konkurencje, zostało jeszcze chyba z 12 pucharów.
Oto jakie one były, fotę zrobiła Ania, na moją prośbę ;*
I tak wpadłam na pomysł, żeby jedną z nich dać Patrykowi : )
Powiedziałam o tym Sylwii, potem mamie...
No i mama nam wsadziła do opakowania i jeszcze dała medal, który został, niestety tylko brązowy, ale zawsze i poszłyśmy mu wręczyć.
Nigdy nie zapomnę Jego radości : D
Później już był taki szczęśliwy : )
Serio, dla mnie, jak i dla Sylwii, jest jak brat...
Później jeszcze wydrukowałyśmy mu dyplom i dałyśmy : )
Na koniec jeszcze dwie ostatnie fotki:
Ja z moją ulubienicą z obozu - Patrycją : )
Z tych najmłodszych dziewczyn ją lubię najbardziej ; DI fotka Patryk, Sylwia i ten mały brzdąc to Natan, brat takiej jednej Wiktorii, która nie jest fajna, a za taką się uważa. Ma swoją gwardię, która jest jej podporządkowana, ale cóż...
Na końcu takie były emocje!
Bo walczyli nasi i jak Patryk ich dopingował!
Bo jego kumple byli!
Po prostu tacy mali z takimi wielkimi walczyli i nic się nie bali!
Nasi byli ci mniejsi... I jak naparzali no i wygrali! : )
Potem to było składanie mat i porządek i tyle...
Wyjechaliśmy z stamtąd po 19:30...
Zawieźliśmy Anię, pojechaliśmy do babci po Misia i do domu...
Tata był cały dzień w Tczewie i pociąg miał 20:50 i wrócił ponoć ok. północy.
Ja szybko padłam po przed 23...
Tak zmęczona byłam i tyle z soboty... : )
Bardzo mi się podobało, choć na następne zawody organizowane przez nasz klub nie pojadę...
Taaa, na pewno <sarkazm>...
Zobaczymy za rok : ]
fajne zdjęcia : )) .
OdpowiedzUsuńAlee długa notkaa : D .
Ale zrobiłaś mi smaka tym zdjęciem z zapiekanką ;p
OdpowiedzUsuńhaha o maaatko jakie foty! dobrze było!:D:D Teraz tylko obozu oczekiwać!:D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Smakowite te zapiekanki :)
OdpowiedzUsuń