niedziela, 24 kwietnia 2011

025. Niedzielny poranek...

Jesteśmy już po śniadaniu.
To nic, że my jeszcze w piżamach, tylko nie tata...
Jeszcze bym sobie pospała, bo miałam okropną noc...
Budziłam się co chwilę, potem nie mogłam zasnąć, masakra : /

Na 12 idziemy z babcią i dziadkiem do kościoła, 
później do nich na obiad : )


'Zajączek' przyniósł mi dwa misie Me To You:

Życzę Wam:
Dużo radości, 
morza słodkości,
rodzinnej miłości!!!

Wesołego Alleluja!


Zdjęcia oczywiście ja robiłam : )

Idę się szykować - nie wiem co ubiorę xD




2 komentarze:

Dziękuję bardzo za odwiedziny i wszystkie komentarze :)
Drogi Anonimie, jeśli możesz wpisuj swoje imię ;)